Czasem słońce, czasem deszcz.
Słońce – bo ferie Bartka bardzo udane, zakochał się w basenie do tego stopnia, że od razu zapisałam go na kurs pływania (wcześniej nie chciał o tym słyszeć), kurs zaczyna w najbliższy czwartek. A drugi tydzień ferii teść tak zorganizował, że po raz pierwszy uważam, iż stanął na wysokości zadania, postarał się, nie narzekał i wreszcie odważył się przyjąć na klatę opiekę nad dzieckiem. To był wspaniały tydzień nie tylko dla samego Bartka, ale także dla dziadka, który wreszcie poznał i dobre i złe cechy swojego wnuczka. Nie nudzili się – jeździli tramwajami (dla dziecka ze wsi to mega atrakcja), chodzili na spacery, plac zabaw, grali w karty (Bartek ogrywał dziadka w Piotrusia), czytali książki, oglądali „Tom’a i Jerry’ego” i śmiali w głos. Było kilka kryzysów, ale ogólnie tydzień świetny i zakończony u teściów walentynkowymi pączkami :)
Edycja: zapomniałam, że podczas ferii braliśmy jeszcze udział w warsztatach budowania karmników, oto 2 zdjęcia: pierwsze - paszcze otwarte mają obydwaj - Bartek bo sie stara a R. bo za bał się o palce. na drugim zdjęciu efekt niemal końcowy - jeszcze bez pomalowanego daszka :)


Słońce z chmurkami - koncert piosenek Abby symfonicznie. Zapowiadało się super (przynajmniej w opisie koncertu i mieliśmy miejsca w I rzędzie). Pierwszy niesmak – ponad dwumetrowa kolumna głośników zasłoniła nam 1/3 sceny, co widać na zdjęciu. W przerwie organizatorzy przepraszali, tłumaczyli, że nie wiedzieli, proponowali nam szukanie miejsc gdzieś bardziej z tyłu, ale z lepszym widokiem – ja miałam sobie sama szukać miejsc??? Zanim wszyscy zajęli miejsca, gasło światło, ruszał koncert a my mieliśmy krążyć po sali? Oczywiście zostaliśmy do końca na swoich miejscach. Drugi niesmak – zapowiadani tancerzy – owszem wyszły 4 młode osoby i do dwóch, dokładnie dwóch piosenek podrygiwali każdy sobie – to był jakiś żart a nie tańce, ja też tak mogę podrygiwać. A sama muzyka i śpiew 4 wokalistów, nawet nieźle, choć widać, ze jeszcze muszą wszystko dopracować. Nie poleciłabym innym. Jedyny plus – było to nasze, tylko we dwoje, wyjście wieczorem (teściowie do nas przyjechali zaopiekować się Bartkiem).

Deszcz- kto zagląda na fb, ten wie, że udostępniam wpisy o przekazaniu 1% dla Bratowej. Nastąpił nawrót oponiaka w mózgu, który rozlał się dodatkowo na nerw słuchowy (a już wcześniej zaatakował nerw wzrokowy prawego oka). Nigdy o tym nie pisałam, bo wszyscy mieliśmy nadzieję, że temat nie wróci, zresztą po co pisać o chorobach? Niestety, temat wrócił. Ostatnimi czasy bardzo zbliżyliśmy się do siebie z Bratem i Bratową, dlatego nie potrafię się nie martwić, w niedzielę musiałam się wyryczeć pod prysznicem, by zeszły ze mnie emocje, że znowu ktoś tak blisko nas choruje, w tak młodym wieku…W przyszły wtorek Brat z Bratową jadą do Centrum Onkologii w Gliwicach, mam nadzieję, że tam znajdą pomoc.